Kochani!
Moja nieobecność na blogu nie była spowodowana ,,nie chce mi się już nic pisać", ale problemami osobistymi, a przede wszystkim zdrowotnymi. Nie była to żadna grypa ani przeziębienie, ale coś zupełnie innego o czym nie chcę ani pisać ani nawet rozmawiać.
Liczę, że każdy dzień będzie choć trochę lepszy i postaram się od jutra zacząć coś tutaj pisać, bo przyznam się szczerze, że przez ostatnie 2 tygodnie nie miałam siły nawet włączyć laptopa... To bardzo ciężki dla mnie czas i liczę na Waszą wyrozumiałość.
Agnieszka.
Mnóstwo zdrowia i siły
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci szybkiego powrotu do zdrowia.
OdpowiedzUsuńZdrowia!
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu do zdrowia!
OdpowiedzUsuńPo burzy wychodzi słońce - zdrowia, uśmiechu, spokoju i wewnętrznej radości, oby wszystko było już dobrze - trzymaj się ciepło :)
OdpowiedzUsuńZdrówka!
OdpowiedzUsuńCzekamy na ciebie, nie zapominaj o tym ;) Wracaj do zdrowia, za niedługo sporo rzeczy się wydarzy, a co jak co ty nie możesz tego przegapić.
OdpowiedzUsuńPrzykro to słyszeć, dużo zdrowia i mam nadzieję, że szybko do nas wrócisz!
OdpowiedzUsuńAgnieszko trzymaj się cieplutko! Zdrowia i wytrwałości Ci życzę z całego serca!
OdpowiedzUsuńMasz wielu wiernych czytelników. Ja będę czekać tyle ile trzeba.
Pozdrawiam serdecznie
Gosia
Trzymaj się tam i zdrowiej nam szybciutko. Wierzymy, że powrócisz do nas ze zdwojoną energią i siłą :)
OdpowiedzUsuńNa pewno powrócisz,ale teraz musisz zdrowieć i całkowicie odpoczywać,nawet jak trzeba to od monarchii.Życzę wytrwałości, spokoju i zdrowia.Wszystko się ułoży: )Serdeczne pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńWracaj szybko do zdrowia!
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia!
OdpowiedzUsuńJesteśmy myślami z Tobą Agnieszko! Bądź dobrej myśli i wracaj do zdrowia, i dobrej kondycji! U Ciebie na blogu czuję się jak w domu - to właśnie stąd każdego dnia wyruszam na przegląd innych blogów poświęconych monarchiom. Trzymaj się! Pozdrawiam Cię ciepło! :) Ania
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za tak miłe słowa! Jest ze mną o niebo lepiej i mam nadzieję, że czas ,,burz i ciemnych chmur" opuści mnie na dłuższy czas... Nie chciałabym znowu tego przeżywać.
OdpowiedzUsuńWracam do blogowania i bardzo mnie to cieszy :)